Jak wyjechać na wolontariat
Marzyliście kiedyś o tym, żeby nakarmić mlekiem osieroconego nosorożca czy kangurka? Ale nie wiecie jak zacząć?
Wielu z Was pyta mnie jak zaczęła się moja przygoda i co zrobić, żeby pojechać na wolontariat z dzikimi zwierzętami.
W poniższym vlogu i wpisie postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania. Zobaczcie także moje inne vlogi i wpisy na stronie, w których opowiadam o konkretnych wolontariatach.
JAK ZNALEŹĆ OŚRODEK
Najlepiej w wyszukiwarce internetowej. Jest bardzo dużo różnych ośrodków. Jedne są bardziej turystyczne – jak to mówię, czyli wolontariusze mają sporo wolnego czasu, są zabierani na safari itp. W innych pracuje się nawet po kilkanaście godzin dziennie. W części ośrodków mamy bezpośredni kontakt ze zwierzętami, bo np. są tak młode, że jest to konieczne, albo nigdy nie będą mogły wrócić na wolność. W innych nie ma bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami. Zdarza się też, że tylko garstka bardziej doświadczonych osób ma kontakt z maluchami i się nimi opiekuje, a pozostałe osoby pracują ze starszymi osobnikami nie mając z nimi bezpośredniego kontaktu.
Niestety nie wszystkie ośrodki są dobre. Tak więc jak już znajdziecie ośrodek, który Wam się podoba, radzę go sprawdzić. Najlepiej poszukać informacji o nim w Internecie, opinii byłych wolontariuszy itd.
Są też organizacje, które zajmują się wysyłaniem ludzi z całego świata na wolontariat. Jest to droższe. Poza tym organizacje nie podają nazw ośrodków, przez co ciężej je sprawdzić.
Ośrodki na ogół na swoich stronach w zakładce pomoc mają zakładkę : wolontariat/ praktyki i tam znajdziecie szczegółowe informacje o wolontariacie ew. adres mailowy, na który można napisać, żeby dostać szczegóły.
WYMAGANIA, czyli kto może pojechać na wolontariat
Odpowiedź brzmi: prawie każdy. Tzn. w większości ośrodków trzeba być pełnoletnim. Niektóre akceptują już osoby powyżej 16 roku życia za zgodą rodziców. Bardzo niewiele przyjmuje dzieci, ale tylko z rodzicami.
Na ogół trzeba znać język angielski przynajmniej w stopniu komunikacyjnym. Jeśli myślimy o krajach Ameryki Południowej przydaje się hiszpański, bądź portugalski np. w Brazylii.
Trzeba być sprawnym fizycznie i zdrowym psychicznie, nie bać się ciężkiej i brudnej pracy (zbieranie kup jest na porządku dziennym).
I najważniejsze trzeba kochać zwierzęta.
Na ogół nie trzeba mieć doświadczenia. Wiele ośrodków organizuje szkolenia dla nowych osób.
Najczęściej wystarczy wypełnić formularz. W niektórych ośrodkach są też rozmowy kwalifikacyjne.
KOSZTY
Wolontariusz sam płaci za przeloty i ubezpieczenia. W większości ośrodków także za zakwaterowanie i wyżywienie, które organizuje ośrodek.
W niektórych przypadkach sam musi sobie zorganizować mieszkanie i posiłki na własną rękę. W Kanadzie czy Stanach znajdziemy ośrodki, które dają możliwość wolontariatu/ praktyk darmowych. Jednak w tym wypadku minimalny czas pobytu to 3 miesiące, a czasem nawet rok.
Stawki są bardzo różne. Są ośrodki, w których pobyt kosztuje 500 USD za tydzień i takie, w których tyle samo zapłacimy za miesiąc. W RPA jest dużo drożej niż np. w Boliwii.
Zdarza się, że jedziemy na wolontariat, płacimy i tuż przed naszym powrotem do domu ośrodek proponuje nam, żebyśmy zostali dłużej i nie musimy już płacić. Dostajemy zakwaterowanie i wyżywienie za darmo albo z dużą zniżkę. Dotyczy to osób, które się sprawdziły i są potrzebne. Tak samo wygląda sytuacja, kiedy ponownie się jedzie do niektórych ośrodków. Wtedy cena jest niższa, a czasem w ogóle nie trzeba płacić.
Im tańszy wolontariat, tym gorsze warunki: przykładowo łazienki na zewnątrz, brak ciepłej wody, niekiedy brak prądu. Dotyczy to też jedzenia, im tańszy wolontariat tym na ogół gorsze, mniej urozmaicone jedzenie.
DLACZEGO TRZEBA PŁACIĆ
Ośrodki rehabilitacyjne i sierocińce dla dzikich zwierząt to organizacje NON profit. Często utrzymują się tylko z datków. Tymczasem wolontariuszowi trzeba zapewnić dach nad głową (opłaty utrzymania domu, domków dla wolontariuszy przez cały rok). Każdy korzysta z prądu, wody (ta w niektórych miejscach jest bardzo droga) itd. W niektórych ośrodkach jest kucharz, który przygotowuje posiłki dla wolontariuszy, czasem także osoba sprzątająca pokoje czy piorąca ubrania.
Wiele osób się oburza: dlaczego mam płacić za pracę. No właśnie z tą pracą też często różnie bywa. Większość wolontariuszy przyjeżdża na krótko, czyli np. dwa tygodnie. Przez pierwszy tydzień ktoś (na ogół pracownik ośrodka) musi taką osobą przeszkolić. Tak więc przez pierwsze dni, do tygodnia osoba się dopiero uczy. Są osoby bardzo pojętne, które niemal od pierwszego czy drugiego dnia stanowią dużą pomoc, a są takie, z którymi jest więcej pracy niż pożytku.
Po drugie wolontariusze są różni. Są osoby, które pracują po kilkanaście godzin bez wytchnienia i takie, które nic nie robią albo robią to, co im się podoba L Ciężko jest wyselekcjonować przez internet tych pracowitych wolontariuszy.
CO W ZAMIAN. czego możemy się spodziewać
Nie oczekujcie luksusów. Im tańszy wolontariat tym, gorsze warunki. Zdarza się, że łazienka jest na dworze, nie ma ciepłej wody, a w niektórych ośrodkach nie ma nawet prądu. W tańszych ośrodkach jedzenie jest mało zróżnicowane.
Zakwaterowanie na ogół jest często w pokojach kilkuosobowych.
m więcej się płaci, tym warunki są lepsze: wygodne łóżka, ciepła woda, dobre jedzenie, zdarza się, że jest osoba sprzątająca pokoje.
Zazwyczaj można zamówić opcję dla wegetarian, ale różnie z tym bywa. W niektórych ośrodkach jest duży wybór dań wegetariańskich, w innych je się ryż z jajkiem przez kilka dni, a nawet kilka tygodni.
CZAS POBYTU
W większości ośrodków minimalny czas pobytu to dwa tygodnie. W niektórych miesiąc czy dwa. Czasami minimalna długość pobytu zależy od miesiąca w roku bądź też zwierząt, którymi chcielibyśmy się zajmować.
Przykładowo w Aspen Valley Wildlife Sanctuary, minimalny czas pobytu na wolontariacie to 4 tygodnie ale w maju i czerwcu, to dwa miesiące, bo wtedy do ośrodka trafia najwięcej sierot, które potrzebują opieki.
Ogólnie im dłużej się zostaje, tym jest fajniej i dostaje się ciekawsze zajęcia.
Na pierwszy wolontariat polecam pojechać na dwa tygodnie z ew. możliwością przedłużenia. Ciężko jest bowiem wyobrazić sobie jak naprawdę wygląda wolontariat i niektórzy rezygnują w trakcie. Ośrodki nie zwracają pieniędzy, jeśli ktoś wyjedzie przed czasem. W niektórych, gdzie wolontariat jest darmowy, wprowadzono kaucje, która jest oddawana po zakończeniu pracy w terminie.
OBOWIĄZKI
Dla mnie wolontariat to przede wszystkim praca z dzikimi zwierzętami. Często po kilkanaście godzin dziennie, jeśli są maluchy, to z karmieniem nocnym włącznie.
Wolontariusz przygotowuje jedzenie dla zwierząt, karmi je, sprząta ich klatki, czasami robi tzw. enrichment (czyi gry i zabawy, żeby zwierzęta się nie nudziły). W niektórych ośrodkach spędza się czas z osieroconymi maluchami – czasem są dyżury, a czasem poszczególni wolontariusze dostają określone zwierzaki, którymi opiekują się przez cały czas pobytu.
W RPA jest dużo ośrodków dla ludzi, którzy chcą popracować ze zwierzętami, ale także miło spędzić wakacje. Organizują safari i wycieczki, wypady na kolacje do restauracji itp.
Każdy wolontariusz ma nieco inne wspomnienia. Może się zdarzyć, że osoby, które pojechały w tym samym czasie do jednego ośrodka mają kompletnie inne doświadczenia.
W kilku ośrodkach byłam kilka razy i za każdym razem mój pobyt był inny. Dodatkowo w Boliwii bardzo dużo się zmieniło. Kiedyś można było wybrać program z niedźwiedziami i pracowało się przez co najmniej miesiąc tylko z tymi zwierzętami, obecnie wolontariusze pracują po kilka dni rotacyjnie w każdej sekcji razem z opiekunem danych zwierząt. Ja nigdy tego nie doświadczyłam, bo jestem bardziej pracownikiem niż wolontariuszem i jak po kilku latach wróciłam, to przyjechałam specjalnie po to, żeby zaopiekować się osieroconymi i uratowanymi wyjcami, a potem andoniedźwiadkami okularowymi. Tak więc moje doświadczenia z tego ośrodka są nieco inne niż większości wolontariuszy.
Polecam dowiedzieć się jak najwięcej od osób, które były w danym ośrodku na wolontariacie, ale być otwartym.
Z JAKIMI ZWIERZĘTAMI BĘDĘ PRACOWAĆ
To zależy do ośrodka. Są ośrodki specjalizujące się w danym gatunku jak np. Care For Wild Rhino Sanctuary, który przede wszystkim opiekuje się nosorożcami, a są takie, do których trafiają niemal wszystkie gatunki zwierząt z okolicy.
Jeśli do ośrodka trafiają chore, ranne i osierocone zwierzęta, na ogół nie wiadomo z jakimi gatunkami przyjdzie nam pracować.
W ośrodku Kangaloola można być niemal pewnym, że będą kangury. Natomiast nie wiadomo jakie jeszcze australijskie torbacze będą potrzebowały pomocy. Trafiają tam m.in. koale, wombaty, kitanki lisie.
CZY JEST KONTAKT BEZPOŚREDNI ZE ZWIERZĘTAMI
To zależy od ośrodka oraz gatunku i wieku zwierząt i tego czy zostaną wypuszczone na wolność czy całe życie spędzą w ośrodku.
Niektóre ośrodki prowadzą politykę hands off, czyli nie ma w nich w ogóle bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami.
W innych możliwy jest kontakt z oswojonymi zwierzętami, które całe życie spędzą w ośrodku czy osieroconymi maluchami, które potrzebują mamy zastępczej.
Na ogół na stronie internetowej jest dokładna informacja czy jest czy nie ma bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami.
CO SIĘ DZIEJE Z URATOWANYMI ZWIERZĘTAMI
Wiele uratowanych zwierząt jest wypuszczanych z powrotem na wolność. Niektóre z różnych powodów na całe życie pozostaną w ośrodku.
SZCZEPIENIA
Czasami wymagane jest szczepienie przecie tężcowi i przeciwko wściekliźnie.
Obecnie także przeciwko COVID-19.
Kilka ośrodków, w których byłam szczegółowo opisałam na mojej stronie http://www.zdziechowska.pl/osrodki/. Znajdziecie tam dokładne informacje na temat kosztów, wymagań i przeciętnego dnia.